do czego służy otwieracz???
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
do czego służy otwieracz???
podobne
Subst: heima
dośw: heima x 7 (już  jeden tr popełniłem w chwili uniesienia) 
s&s: warunki zmienne  (ale ja ten sam),
sposoby, metody, postaci: palenie suszu, palenie  suszu  i ekstaktu, napary, wywary, fermentacje  słoneczne. 
Dwóch kolegów poruszyło kwestię "sun openera"  i podziałało  pobudzająco na ośrodki naukowo-wywiadowcze w mózgu (dużo powiedziane) pancamora. Inspiracje przekuto w czyn  niczem lemiesze na miecze i z lodówki został wywabiony hibernatus letni, zamrożony ferment pochodzący z jakże ciepłego i słonecznego sierpnia. Bowiem  wtedy to garść ziela w obecności 400 ml wody solaryzowała sie przez tydzień na mym balkonie by następnie trafić na przechowanie  do krainy lodu.
Płyn został odmrożony  i wypity nie bez wstrętu  w dwóch podejściach . Oczywiście, z powodu fermentacji  uzyskał oprócz podejrzanej pianki   posmak lekkiej zgnilizny  i do tego nieco mdlący. No ale arcyfatalny jeszcze nie był. 
  Ba trafiło mi się wreszcie takie coś, że mogę napisać małe resume moich doświadczeń  także poprzednich  ponieważ tym razem doznałem tego wszystkiego za jednym razem co poprzednio występowało osobno. A oprócz tego jeszcze czegoś co mnie uradowało ponieważ zdarzyło sie po raz pierwszy i było dalece inne  od tego co wogóle  zdołałem poznać.
   I tak  pierwsze symptomy, a mianowicie rozkojarzenie polegające chciazby na zaniku zdolności oceny tego co sie napisało (ortografia!) wystąpiły w ciągu bodajże pierwszych dwudziestu minut. Cóż, dla mnie nie jest tak do końca pozytywne. Zmęczenie  typu "zmulenie" poprostu. Jakby w stylu "jednego drinka". Oczywiście z zasady inne ale chodzi tu o stopień nateżenia. Percepcja wizualna  bardzo  delikatnie aczkolwiek zauważalnie się zmienia. Obraz sie rozmywa  i światełka tak słodko błyskają z choinki...
Ten stan zmeczenia  niestety w ciągu godziny sie pogłębia, az do  swoistego letargu, gdzie  tak sie nie chce nic, że niemozliwym  jest cokolwiek zrobić. Twoje ręce są cięzkie, twoje nogi są ciężkie, twoja głowa jest.... Letarg ów potrafi przeistoczyc się  w sen, chociaz do końca nie wiadomo, gdzie sie jest.
Ten stan ma swoje uroki, bowiem co prawda odcina od bodźców dosyć konkretnie (oczy się zamykają, muzyka staje się nieistotna) to niesie za sobą rozlużnienie  no i cos takiego, (no może nie tak spektalurne projekcje jak przy haszyszu), ale... no pełgający jak płomyczek tabernakulum;P, a moze jak  ekran oscyloskopu  ognik w "trzecim oku".
Ponadto od czasu "wejścia"  przynajmniej w moim  przypadku (i jest to objaw zawsze występujący) jestem odcięty od negatywnych  i agresywnych treści psychicznych. Poprostu szczery usmiech i łagodnośc. Dodam, że żadna inna  substancja tak spektakularnie mnie nie pacyfikuje.
Powyższe objawy występowały  po spożyciu wywarów, a pozytywne nastawienie do świata, jak już wspomniałem zawsze, szczególnie podczas palenia.
 A teraz najlepsze. Bo tym razem z letargu a może już snu wyrwała mnie żona. No i z sofy podreptałem do sypialni, a tam połozyłem się w zupełnej ciemności, by... przezyć najdziwniejsze doznanie  zmysłowe ostatnich lat. Ponowała bowiem cisza, a ja nagle stwierdziłem, że wcale cicho nie jest. Dzwoniło mi w uszach, trochę jakby po głośnym koncercie, a trochę jakby wogóle dzwoniło. I zacząłem słyszeć  dziwne jakby wijące się dżwięki  szelestu ocierającego się płótna pościeli, włosów przesuwanych po poduszce. Ten dźwięczny szum w uszach był dla innych dżwięków jakby tłem, ich podstawą, z niego sie wyłaniały  jak węże z suchej trawy. Przez chwilę wszystko co słyszałem zaczeło w abstrakcyjnej, choć organicznej wizji przesuwac się pod zamknietymi powiekami. i... nagle zasnąłem. Ponownie. :((( 
Nie sądzę, że był to hipnagok ponieważ byłem zbyt trzeżwy i nawet poruszałem sie nieco aby te dźwięki wygenerować. Nie było to chyba słyszenie wyostrzone ponieważ nie słyszałem np. własnej krwi, czy serca jak  np. zdarza sie  to po grzybach. Może odbierałem określone wysokie częstotliwości??? Cokolwiek to było wrażenie było niesamowite... tylko zdecydowanie za krótkie.  
Cóż pora na na małą ocenę. Niejednoznaczną. Dla mnie heima nie jest jakimś wyrażnym psychedelikiem, bądź "rośliną szamańską". Nie wyobrażam sobie bowiem technik, którym by miała służyć. Nie ma potencjału w zakresie euforycznym, a rodzaj  przyjemności, która można z niej czerpac opisałem już poprzednio. Ponadto i tu zgodzę sie z jednym z kolegów heimo-badaczy, istnieje mozliwośc zakwasów (?), bolesności  u mnie obu goleni   w tym prawej ;P
A do czego służy otwieracz??? 
Coż mam wrażenie, że jest to "downer" lub jak kto woli depresant z funkcją pacyfikacji  i opcją, przy odrobinie  szczęścia  czasowej transformacji zmysłu słuchu. 
Poprostu nieklubowy druq dla cierpliwych lub wrażliwych.
- 21550 odsłon
 
    
